Już od jakiejś godziny Kacper siedział przed telewizorem. W
sumie nawet nie zauważył, kiedy ten czas mu zleciał. Wrócił ze szkoły, odrobił
zadanie jak każdy przykładny uczeń, a teraz czekał aż wreszcie mama zawoła go
na obiad.
Wolał siedzieć tutaj na dole, było mu jakoś swobodniej niż
we własnym pokoju. Od pewnego czasu zaczął postrzegać go, jako pewnego rodzaju klatkę,
w której nie chciał siedzieć. Jedyne, z czym mu się kojarzył to nauka i
zakuwanie do wszystkich sprawdzianów. Miał już tego dość chciał trochę odsapnąć
od szkoły stresu i obowiązków.
Zresztą, gdy siedział sam w pokoju natrętne myśli nie
chciały mu dać spokoju. Szczególnie po tym, co dowiedział się o własnym bracie.
W życiu przez myśl by mu nie przeszło, że Alex, który ma pokój zaledwie piętro
niżej, może skrywać taką tajemnicę. To było wręcz dziwne.
Jednak najbardziej intrygował go fakt, że przez tyle lat
żaden z domowników nie zauważył owego faktu. Byli kompletnie nieświadomi tego,
co się dzieje tuż pod ich nosami… A może po prostu wiedzieli, ale nikt nie
odważył się o tym głośno mówić?
Ta opcja wydawała się dość prawdopodobna, gdyby nie fakt, że
matka Kaspra zaraz narobiłaby takiego larma, że wszystkie sąsiadki wokół
wiedziały by o tym. W takim razie jedyne wytłumaczenie jest takie, że tylko on
wiedzie o zainteresowaniach szatyna.
Jedyna rzecz, jaka nie pozwalała spać mu po nocach to wciąż
nasuwające się pytanie „Czemu Alex woli mężczyzn?”. Przecież nieraz widywał go
w towarzystwie tak pięknych dziewczyn, że niejeden chłopka mógł mu zazdrościć.
Kompletnie tego nie pojmował.
Gdyby sam miał tyle odwagi i pewności siebie co brat, a przy
tym tak męski wygląd już dawno znalazłby dla siebie odpowiednią dziewczynę. Piękną,
inteligentną, popularną i nawet bogatą.
Może chodzi o to, że Alexa ma jakiś uraz do kobiet?
Właściwie patrząc na to w ten sposób jest to całkowicie możliwe. W końcu jego
matka zginęła, gdy był jeszcze bardzo mały a w zamian dostał macochę, która nim
pomiata i jedyne, co potrafi to krzyczeć. Może gdyby był na jego miejscu też
zostałby gejem? A zresztą nie ma co gdybać.
W tym momencie rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwonka
do drzwi. Znudzony już przerzucaniem kolejnych kiepskich programów Kasper wstał
z kanapy i ruszył w stronę drzwi.
-Ja otworze- Krzyknął tylko by żaden z domowników nie musiał
odrywać się od swoich obecnych zajęć. Gdy tylko otworzył drzwi stanął w progu
zaskoczony.
-Jest Alex?- Zapytał szybko młody chłopak o ciemnych, blond włosach.
Spojrzał intensywnie na brązowowłosego ponaglając go z odpowiedzią.
Był wysoki, bardzo pewny siebie a przede wszystkim
przystojny. Cholernie przystojny.
Kasper stał przez chwile po prostu patrząc się na niego. Te
intensywnie zielone oczy wybijały go z rytmu. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć
raczej coś w stylu „nie mam pojęcia, nie rozmawiam z bratem” nie było by
odpowiednie.
W końcu zdobył się jedynie na coś na kształt –Emmm… nie
wiem-
Przez chwile dłużej wpatrywali się w siebie. Kasper odniósł
w pewnym momencie dziwne wrażenie, że twarz chłopaka jest mu skądś znana. Tylko
skąd? Nie było mowy by spotkali się wcześniej, a tym bardziej by rozmawiali
kiedykolwiek. Kogoś o takim wyglądzie zapamiętałby, na pewno. Może pomylił go z
kimś, właściwie to całkiem możliwe. W końcu Alex ma samych przystojnych kumpli.
Blondyn chwile wlepiał swoje zielone oczy w brązowowłosego,
po czym marszcząc brwi również zapytał –Czy my się czasem nie znamy?-
Na dźwięk tego pytania serce Kaspra zamarło na chwile. Całe
jego ciało nieznacznie zesztywniało. Więc jednak, spotkali się wcześniej. To
nie była tylko jego wyobraźnia.
-N-nie, nie wydaje mi się- Odparł dość niepewnie. Wolał nie
mówić o tym, że również go rozpoznaje. Czuł, że powinien zachować to w
sekrecie. Kto wie, jakie okoliczności towarzyszyły temu spotkaniu.
Blondyn zmrużył tylko oczy, już miał cos powiedzieć, ale
przerwało mu pytanie rzucone dosłownie z nikąd.
-Co tu robisz Angelo?- Alex stal w korytarzy przerzucając
podejrzliwe spojrzenie to na blondyna, to na Kaspra. Wyglądał na niezbyt zadowolonego
całą tą sytuacja. Zresztą zawsze tak reagował, gdy dochodziło do podobnych spięć,
a raczej bliższego kontaktu z młodszym bratem.
W Kacprze coś dziwnie drgnęło. Serce przyspieszyło mu, choć
właściwie czuł jedynie apatię i pewnego rodzaju smutek, który ciążył mu tak
mocno, że głowę wciąż trzymał zwieszona w dół. Czując na sobie ostry wzrok
brata, jakby instynktownie przesunął się pod ścianę.
Nie lubił przebywać w jednym pokoju z Alexem. Czemu? Bo czuł
się tak, jakby nagle ktoś spuścił na niego klątwę milczenia. Jak więzień, który
od lat nie miał okazji odezwać się do nikogo. Czuł się dziwnie, otoczony tum
murem wieloletniej ciszy. Obecność brata przytłaczała go, sprawiała mu dziwną
przykrość. Dlatego zawsze unikał takich sytuacji, nie chciał czuć tego ścisku w
sercu. Przez to łzy często wypływały mu do oczu.
Nie byli przecież prawdziwymi braćmi, ale czy naprawdę takie
zachowanie było normalne?
Czy adoptowane dzieci też tak robiły, albo czy u innych
rodzin widywał podobną sytuacje…? Nie. Tylko oni, nie rozmawiali ze sobą. Byli
dla siebie kompletnie obcy, tak samo jak dwóch przechodniów, którzy spotykają
się na ulicy.
-Alex skarbie- Rozanielony blondyn momentalnie przywarł do
szatyna ciasno obejmując jego szyje. Jednak temu chyba nie bardzo spodobało się
tak czułe powitanie. Z dość markotną miną na twarzy wykrzywił się w dziwnym
grymasie. Syknął Angelo coś do ucha, po czym wyplątał się szybko z jego objęcia
odwracając wzrok.
-Chodźmy do mnie- Odparł mrukliwie i niemal natychmiast
odwrócił się w stronę swojego pokoju nie zaszczycając brata nawet jednym spojrzeniem.
Angelo powiódł za nim wzrokiem, po czym mrugnął porozumiewawczo do Kaspra. Radosnym
krokiem wskoczył do korytarza znów zrównując się krokiem z Alexem. Przysunął
twarz niebezpiecznie blisko brata brązowowłosego z wyrazem lubieżnego uśmiech
na ustach.
Kasper niemal natychmiast odwrócił wzrok. Czuł się nieswojo.
Zdradliwy rumieniec wkradł się na jego drobne policzki.
Chyba po tym, co zobaczył nie będzie już w stanie normalnie
spojrzeć bratu w twarz. Wszyscy jego koledzy nagle wydali się równocześnie jego
kochankami. To było takie dziwne. A może właściwie tak było? Może naprawdę z większością
swoich kolegów spotykał się w łóżku. A zresztą przecież to nie była jego
sprawa…
mimo to chciał wiedzieć więcej… jak to działa, jak wtedy się
czuje, jak to jest być z mężczyzną? Bo sam nie miał pojęcia. Nie potrafił sobie
tego nawet wyobrazić. Choć musi być miło.
W końcu to chyba coś podobnego, jak jego przyjaźń z Tomem. Z
nim dobrze mu się rozmawiało, było zawsze miło i można było rozmawiać o wielu
poważnych i tych mniej poważnych problemach. Jak na przykład klasówka z matmy,
czy zadanie z bioli.
A także na w-f , gdy obaj rozmawiali o tym jak nie lubią
gier zespołowych, czy może jak wytykali nauczycielowi błędy po lekcjach.
Chociaż…
Czy z chłopakiem nie powinno rozmawiać się na nieco inne
tematy? No wtedy mówi się sobie wszystko prawda? A rozmowy nie toczą się wokół
szkolnych murów. Wtedy, gdyby Kacper miał taką osobę pewnie powiedziałby jej o
tym co widział, o Alexie, o wątpliwościach i o tej krepującej ciszy, która z
biegiem lat zaczęła stawać się coraz cięższa do udźwignięcia. Tylko, że… Kasper
nie miał kogoś takiego. Miał tylko mamę, Toma i czasem ojca. Poza tym nikogo.
Brązowowłosy objął rękami ramiona, bo od własnych myśli zrobiło mu się zimno.
Tak bardzo chciałby choć na chwile swobodnie porozmawiać z
bratem. Jakoś brakowało mu tego. Brakowało mu tych paru bezsensownych słów,
które mogli ze sobą wymienić każdego dnia. Chociaż głupie „cześć” dałoby mu
tyle radości.
Ta cisza ciążyła.
Coraz bardziej… Jak kajdany , które omyłkowo zostały założone
na sercu chłopca. Klatka bolała go jak jeszcze nigdy przedtem. Coś strasznie
cisnęło go tam w środku. Nie mógł głębiej oddychać.
Czy brat go nienawidzi?
Czy to dlatego nie odzywa się do niego?
Ale czemu? Przecież nic nie zrobił…
On chce, żeby po prostu byli braćmi.
Tylko, że Alex chyba tego nie chce. Gdyby chciał odezwałby
się do niego, prawda? Chyba tak, więc naprawdę musi go bardzo nienawidzić.
-Kacper obiad- Głos matki doszedł go z kuchni. Odetchnął
głęboko próbując zebrać się do kupy. Wszystko mu się mieszało. Czuł się taki
zagubiony a nie było nikogo, kto mógłby mu wytłumaczyć, choć cześć z tych
trudnych rzeczy.
Został sam… właśnie tak. Zupełnie samotny.
Raczej mało chętnie poczłapał w stronę kuchni. Właściwie nie
był głodny, stracił cały apetyt przez tą sytuację z przed chwili.
Gdy wszedł do królestwa swej matki, razem z ojcem siedzieli
już przy stole. Zajął swoje miejsce, zaczynając jeść rosół z grzecznym
–Smacznego- Rodzice odpowiedzieli mu tym samym.
Chłopak posłał ukradkowe spojrzenie ojcu.
Zastać go w domu nie było łatwo a tutaj proszę, jakby nigdy
nic siedział sobie spokojnie i zajadał obiadek. Musiał wziąć wolne a to znaczy
tylko tyle, że pewnie znów jadą gdzieś z mamą na weekend. Jego mamuśka uwielbiała
takie wypady.
Najpierw siedzieli pół dnia w galeriach handlowych a potem,
jak już się im znudziło jechali do znajomych matki na grilla. Całe szczęście,
że Kasper przegadał im by nie zabierali go ze sobą za każdym razem. Było to dla
niego strasznie nudne, obciachowe, a przede wszystkim cholernie meczące. W
szczególności ten przeklęty grill. Nienawidził takich przyjemnych spotkanek.
Szczególnie, że rozmawiali wtedy najczęściej o nim, czego bardzo nie lubił.
Wiele z tych rodzin miało też dzieci. Jednak Kasper uważał wszystkie te bachory
za istne pomioty szatana. Były to nieposłuszne, głupie, rozwydrzone i rozdarte
małolaty, które myślą że mogą rządzić całym światem.
- Prawdziwy rodzinny obiad, jak miło- Skwitowała w pewnym
momencie mama uśmiechając się szeroko. Zarówno Kasper, jak i ojciec
odwzajemnili go nieśmiało.
Tak się składa, że Alex nigdy z nimi nie jadał. Co chyba
było oczywiste patrząc na jego stosunki z matką i brązowowłosym. A ojciec? On dawał
mu tylko kolejne banknoty by czasem nie pyskował za bardzo do matki.
W pewnym momencie Kacper zasępił się wyraźnie, pogrążony w
myślach. Zaczął kroić makaron łyżką chyba nie do końca świadom tego.
Rodzinny obiad. Czy naprawdę mieli prawo nazywać się rodziną?
Mama zawsze w takich momentach podkreślała, że nią są. Jednak to wszystko
zdawało się być po prostu jedną wielką grą pozorów. Czasem czuł się wręcz,
jakby odgrywał role w jakimś przedstawieniu. Alex też był częścią rodziny, a
oni traktowali go jak wyrzutka, odludka czy trędowatego. Został sam dla siebie,
jak balast dla tego domu.
Z drugiej strony to jego dom. To on się tutaj urodził, to
tutaj mieszkał z mamą, której już nie ma. Może to Kasper z matka tak naprawdę
byli tutaj obcymi. Wtargnęli w czyjeś życie próbując ustawić wszystko pod własne
widzimisie.
Choć ojcu Alexa zdawało się to w ogóle nie przeszkadzać.
Zresztą czasem brązowowłosy miał do niego żal, że w ogóle
nie stara się opiekować własnym synem. W końcu powinien o niego dbać, walczyć.
Czy nie widział, co się dzieje? Nie widział tego jak odsunął się w cień? Nie
widział tego, jak stał się homoseksualistą?
Czy ten człowiek w ogóle mógł się nazywać ojcem?
Tylko, że… Kasper nie miał prawa go oceniać. Przecież sam od
tylu lat nie starał się o brata.
Gdyby wtedy nie wrócił wcześniej ze szkoły pewnie dalej
żyłby w tym sztucznym świecie pozornego ideału. Gdyby nie zobaczył, że kocha
się z mężczyzną pewnie nigdy nie zainteresowałby się nim.
Kacper momentalnie skamieniał. Łyżka, którą trzymał wypadła
mu bezwładnie z ręki i uderzyła o talerz z głośnym brzdękiem.
Matka posłała mu zdziwione spojrzenie, najwyraźniej dopiero
teraz zauważając, że nie je od dłuższego czasu.
-Coś się stało?- Zapytała patrząc na jego kompletnie
zszokowaną minę.
-N-nie, ja… ja musze coś zrobić. Dzięki za obiad- Szybko
wyszedł z kuchni, jeszcze w miarę spokojnym krokiem, by nie wzbudzić podejrzeń.
Ledwo przekroczył próg niemal zerwał się do biegu. Stanął przy schodach
spanikowany. Jeszcze chwila a zacznie chodzić w kółko ze zdenerwowania.
To nie możliwe.
Wiedział, już sobie przypomniał skąd znał Angelo.
Tamtego dnia w sypialni rodziców, z Alexem to był on. Na
pewno. Ta twarz, nie ma mowy o jakiejkolwiek pomyłce. Serce waliło Kasprowi jak
szalone. Co miał zrobić? Iść do pokoju, przejść się, a może udawać, że nic się
nie stało? Nie, tego chyba nie potrafił. Musiał się uspokoić.
Czy oni…teraz w pokoju też chcą…ze sobą… nie, nie Alex nie
jest aż tak głupi, by kochać się z drugim chłopakiem, gdy wszyscy są w domu.
Chyba nikt nie jest takim szaleńcem.
Czuł, że puls w jego żyłach przyśpieszył.
Gdzie miał teraz iść, co z sobą zrobić? Musiał gdzieś się
podziać. Przemyśleć to, uspokoić się, a może…może lepiej sprawdzić? Jego ciało odpowiedziało
za niego wiedzione dziwną ciekawością. Nogi same ruszyły prosto w stronę pokoju
Alexa. Serce waliło mu jak młot. Czuł się jak szpieg, jak przestępca, który
robi coś niewłaściwego. Boże, żeby tylko szatyn go nie przyłapał.
Gdy od pokoju Alexa dzieliły go zaledwie metry zwolnił nieco
zaczynając skradać się powoli na palcach. Adrenalina pulsowała w nim
wyostrzając wszystkie zmysły. Czuł się tak, jakby jego głowa miała zaraz
eksplodować z nadmiaru wrażeń. Przysunął się tuż pod drzwi nasłuchując uważnie.
Słyszał śmiech Anagela i zimny głos brata. Rozmawiali, ale
nie potrafił dosłyszeć ich słów. Wszystko rozmywało się tuż przed drewnianymi
drzwiami. Musiął przybliżyć się jeszcze bardziej. Nachylił się lekko
przysuwając ucho do dziurki od klucza. Teraz mógł słyszeć fragmenty rozmowy.
-Daj spokój Alex przecież twoi starzy nie wiedzą nic o nas.
Wyluzuj, nie kojarzą mnie nie ma szans by cokolwiek wyszło. Nie dowiedzą się,
po prostu daj się porwać chwili- Na końcu Angelo mruknął w niezwykle seksowny
sposób.
-To, że się dowiedzą to tylko kwestia czasu. A zresztą
mówiłem ci, masz nie przyłazić mi do domu. Jeśli tego nie rozumiesz to …-
- Dobra, dobra czaje. Nie jestem tutaj mile widziany-
Burknął jakby obrażony – Czasem mam wrażenie, że spotykasz się ze mną tylko dla
seksu- To zabrzmiało już nieco bardziej poważnie.
-Przecież sam mi się pchasz do łóżka, więc nie wylatuj mi tu
z takimi gadkami. Poza tym, czy nie tego właśnie ode mnie chcesz? Wiem, że to
lubisz- Cisza, jaka zapanowała po tych słowach sprawiła, że Kasper spiął się
nieco bardziej. Czekał na ciąga dalszy tej dziwnej wymiany zdań. Usłyszał jakiś
szelest a potem skrzypniecie sprężyn łóżka. Czy oni teraz?
-Angelo mówiłem ci byś dał spokój. Wszyscy są w domu- Oni
chyba…
-Daj spokój myślisz, że usłyszą?-
-Nie obchodzi mnie to, powiedziałem nie i tyle. Chcesz
seksu, to chodźmy gdzieś. Tutaj wole by nikt nie dowiedział się o tym,
rozumiesz?- Ostatnie zdanie zabrzmiało już niemal jak groźba. Chyba blondyn się
poddał, bo słychać było jedynie westchnienie pełne rezygnacji.
-Swoją drogą ten mały, który mi otworzył to twój młodszy
braciszek?- Na to czekał, przysunął ucho jeszcze bliżej drzwi.
-Kacper? Tak, bo co?-
-Nic, po prostu jest taki słodziutki z chęciom bym go
schrupał- Brązowowłosy słysząc tak nietypowy komplement zrobił się czerwony
niczym piwonia. Miał ochotę schować się gdzieś daleko. To było zbyt
zawstydzające – Nie wyglądał na zachwyconego, gdy cię zobaczył. Słyszałem, że
ze sobą nie rozmawiacie-
Dziwny dreszcz przeszedł przez ciało Kacpra. Czuł, jakby
brzuch skurczył mu się w jakimś dziwnym uczuciu żalu. Obcy ludzie wiedzieli o
jego relacjach z bratem, a raczej ich braku. To z pewnością mu się nie
podobało.
-Dobrze słyszałeś- Fuknął Alex jak rozdrażniony zwierz.
-Dlaczego?- Dopytywał dalej Angelo z wielkim niezrozumieniem
w głosie. Kacper przez chwile w napięciu czekał na odpowiedz. On również nie
miał pojęcia czemu się unikali, czemu Alex nie chce z nim rozmawiać. Tak bardzo
chciałby znać choć jeden powód –Przecież jesteście braćmi, mieszkacie w jednym
domu- Ciągnął dalej blondyn.
-To nie twój interes kapujesz?- Szatyn warknął nieprzyjemnie
trzaskając w coś mocno. Huk, jaki się rozniósł wywołał potężny dreszcz u
brązowowłosego.
-Może jednak mój- Zamruczał jak prawdziwy kocur -Wiesz w pierwszym
momencie, gdy go zobaczyłem wiedziałem, że już widziałem gdzieś tą przesłodką
twarzyczkę. Tylko nie wiedziałem gdzie. A teraz… ta dam oświeciło mnie- Wykrzyknął
entuzjastycznie blondyn.
-Aha no i co?- Zapytał raczej mało zainteresowany szatyn.
-Zgadnij. Podpowiem ci… w sypialni twoich rodziców dwa dni
temu. Było bardzo miło-
-O czym ty mówisz?- On chyba nie myślał o…
- Twój braciszek widział jak się wtedy kochamy. Zostawiliśmy
uchylone drzwi pamiętasz?-
-Co?- Alex ryknął tak głośno, że Kacper cofnął się
gwałtownie. Wiedział, już wiedział, że on widział. To niemożliwe. Alex go
zabije. Na pewno.
-Chyba czeka was długa rozmowa- Odparł beznamiętnie blondyn.
Nie czekając na odpowiedz brązowowłosy zerwał się szybko i
zaczął biec na oślep. Nagle tuż przed nim jak z pod ziemi wyrosła szafka na
buty. Wpadł na nią z wielkim impetem zrzucając wszystko, co stało na niej oraz
buty, które znajdowały się w środku. Narobił przy tym tyle hałasu, że z
pewnością łupniecie słychać było w całym domu. Cały roztrzęsiony podniósł się
niemal natychmiast. Zaczął uciekać.
Wpadł na schody, jak opętany i zaczął biec w stronę swojego
pokoju. Zatrzasnął za sobą drzwi dysząc, jak uciekinier, który opuścił miejsce
zbrodni. Oparł się plecami o ścianę łapiąc łapczywie powietrze.
Nie mógł w to uwierzyć. Alex dowiedział się o tym, że
widział ich wtedy. Na pewno tak tego nie zostawi. Zaczął się bać. Jego brat na
pewno jest wściekły.
Powoli ześliznął się po ścianie siadając bezradnie na podłodze.
Chciało mu się płakać. Po co wtedy wracał ze szkoły wcześniej? Trzeba było tam zostać.
Gdyby tak zrobił to wszystko by się nie stało. Nic by nie zobaczył, nic by nie
wiedział o sekrecie Alexa i właśnie tego teraz najbardziej chciał. Zapomnieć. Wymazać
tamten obraz z pamięci.
Ale nie potrafił. Nie mógł zrobić nic.
Musiał czekać, czekać aż jego brat zdecyduje się go ukarać.
Tak bardzo chciał się schować, zamknąć gdzieś.
Nawet zwykła rozmowa była by dla niego niczym zbawienie. Ale
nie mógł powiedzieć nikomu.
Został zupełnie sam.
CDN…