czwartek, 24 maja 2012

~4~


Choler,
cholera
cholera…
…zaraz umrę.
Co ja tu w ogóle robię? Masakra. Czuję się jak przed straceniem. I w sumie to może jestem przed straceniem?
Ja pierniczę, czy mi się ręce tak trzęsą czy to ławka ma takie drgania?
Pytacie co się stało?
No cóż, to bardzo proste.
Widzicie. Nasz kochany nauczyciel, (ta jasne) postrach wszystkich roczników pan Mizuki wczoraj postanowił sprawdzić naszą wiedzę i zrobić nam niezapowiedzianą kartkówkę.
Ale tak się składa, że może i była niezapowiedziana, ale jakimś cudem wszyscy się jej spodziewali.
Oczywiście wszyscy prócz mnie!
Nawet Lucas powiedział, że wieczorem przejrzał zeszyt.
Rozumiecie to?
Lucas przejrzał zeszyt!
Bez konkretnego powodu!
I chyba właśnie to przerażało mnie najbardziej, w tym całym Mizukim.
Potrafił skłonić ludzi niemal do niemożliwego. To… to prawie jak Bóg!
Co prawda Luca, miał pewnie w zeszycie tyle samo co ja, czyli pełno jakiś wykresów obliczeń i nie do końca zrozumiałych przeze mnie krzaczków. No, ale to zawsze coś, chociaż na nie popatrzył! Kto wie może zrobił się od tego mądrzejszy. A ja co?
Nawet nie wiem, do czego była połowa. Po prostu przepisywałem wszystko, co się znajdowało na tablicy tak jak kazał Mizuki.
No cóż spróbowałbym nie przepisywać. Zaraz chyba by mnie zeżarł.
Podobno w którejś klasie pewien chłopak na chwilę przestał uważać. Na taką małą, maleńką sekundę, bo miał już dość patrzenia w tablicę. Oczywiście gorzko tego pożałował.
Dostał kawałkiem kredy w głowę a potem Mizuki walnął mu takie kazanie, że koleś mało się nie poryczał.
Chyba nie chciałbym przezywać podobnej scenki z udziałem mojego chemika- wychowawcy.
Ale wracając do tego, co mówiłem.
Mizuki zrobił nam wczoraj niezapowiedzianą kartkówkę. Powiedział, że sprawdzi nam ją na dzisiaj.
W sumie to trochę się boję. No dobra „trochę” to chyba nieodpowiednie słowo. Ja po prostu zaraz nie wysiedzę w tej ławce. Każdy oczywiście coś tam umiał a ja, ciemna masa nie napisałem nic.
Więc mam jedynkę na bank. Właściwie to kolejna szmata nawet mnie nie wzrusza, najbardziej boję się jego reakcji i tego, że opieprzy mnie jak małego gnojka z podstawówki.
Może mi się należy?
W końcu potrzeba jakiegoś bodźca, by przywrócić mnie do normalności i bym wreszcie zaczął się uczyć. No dobra małego bodźca, ale to? To już chyba przegięcie?
W każdym bądź razie siedziałem jak na szpilkach, czekając aż nauczyciel wejdzie do klasy.
No i w końcu się doczekałem.
Jakieś 3 minuty po dzwonku Mizuki pojawił się w klasie.
Miał ze sobą swoją zwyczajową sportową torbę, z której wyciągnął stos karteczek. Jak się domyślam naszych kartkówek.
Oczywiście stanął na środku klasy, szczerząc się wrednie jak zwykle.
-Witajcie klaso. Tak jak obiecałem sprawdziłem na dzisiaj wasze kartkówki. No cóż nie powiem, że to była jakaś rewelacja, bo na taka kartkówkę oceny powinny być lepsze. No ale, nie wyszło wcale tak tragicznie jak myślałem-
Tak, tak jasne, zwyczajowa gadka każdego nauczyciela. No czego oni od nas oczekują niby, co? Że każdy będzie miał 5? Niedoczekanie!
 -A więc tak, zaraz wam je rozdam-
Na te słowa wszyscy usiedzieli cichutko jak myszki. Każdy czekał niczym na werdykt sędziego w sprawie jakiegoś ważnego konkursu. Atmosfera wokół była dość napięta.
Cholera naprawdę nie lubię takich sytuacji.
Boże nawet nie wiecie jak się boje. Chyba pierwszy raz od nie pamiętam, kiedy czuje taki stres przed wynikami jakiejś głupiej kartkówki.
Właściwie…to w ogóle nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Nawet przed ogłoszeniem wyników z jakichś tam,  podobno ważnych egzaminów.
Co się ze mną dzieje, do cholery?
-No dobra zaczynamy. Jimmi…- Wyczytany chłopak niemal podskoczył na krześle. Usiadł prosto jak decha. I pewnie też tak chciał się czuć, bo siedział sztywno, uparcie wpatrując się w swoją ławkę.
-No cóż mogło być lepiej, mam nadzieje, że to takie małe potknięcie na początek 3 -
Chłopak wziął kartkę drżącymi rękami. Chyba tez się denerwował? Głupie pytanie oczywiście, że się denerwował. Tylko, że on miał 3, a ja dla siebie przewiduje najgorszy scenariusz, niestety!
-Następne są Lili i Megan. Tak samo mam nadzieję, że następnym razem będzie jeszcze lepiej oby dwie 3+ -
3+? Ta różowa diwa i ten piegowaty babochłop dostały aż 3+?
Nie wierzę, normalnie nie wierzę!
Bez jaj ludzie! To musi być jakiś żart. Nie, to jakiś naprawdę straszliwy koszmar. Ja śnię. Jeśli tak to niech mnie ktoś obudzi i to szybko.
Mizuki szedł dalej rozdając po kolei pracę. Co chwilę wymieniał jakieś uwagi co do kartkówki czy oceny konkretnego ucznia. Ciągle powtarzał swoje „ mogło być lepiej”.
Tak cholera, było by lepiej gdybym się nauczył!
Niech mnie ktoś wreszcie uszczypnie, żebym się obudził z tego koszmaru. Ja was błagam!
-Sara- haha o teraz będzie zabawnie. Ta księżniczka z wymalowanymi paznokciami nie mogła dostać więcej niż 2. Ona? W życiu.
Przecież nie może marnować czasu na uczenie się, kiedy może siedzieć przed lustrem i wgapiać się w swoją wypudrowaną buźke.
Więc może nie będę jedynym, który dostanie opiernicz?
Haha zaraz zacznie się piekło.
-No cóż Saro nie spodziewałem się tego w sumie, ale… no masz jedną z lepszych ocen w klasie- że co?... chyba mi się coś źle usłyszało – nie żebym uważał, że jesteś jakaś mało inteligentna, czy coś – A nie? Przecież każdy tak uważa! -Po prostu było to dla mnie zaskoczenie na szczęście miłe w twoim przypadku. Więc gratuluje 4+ -
4+… ja chyba śnie! Nie, ja w to nie wieżę!
Przecież  to niemożliwe!
Nasza pani księżniczka, ma coś zamiast tej galaretki w głowie?
Dostała taka dobrą ocenę? Nie… chyba  sobie jaja robicie! Teraz to już naprawdę przegięcie. Ten Mizuki… naprawdę muszę go zacząć obserwować. On łamie wszelkie prawa logiki… to, to nienormalne.
Jeszcze chwila, a ja też dostanę jakąś 3 czy coś.
No dobra z tego to bym się akurat ucieszył.
-Następni godni naśladowania uczniowie Marta i Jil. Gratuluję oboje maksymalna ilość punktów. Reszta klasy powinna brać z nich przykład-
A to akurat było do przewidzenia. Nasze kujonki, jak zwykle najlepsi.
Brać z nich przykład? Ta jasne i co jeszcze? Może też mamy sobie kupić takie okularki na pól twarzy i tak samo lamerskie ciuchy? Spróbowałem to sobie wyobrazić…
Nie…
Nie mam aż tak dobrej wyobraźni żeby móc zobaczyć siebie, w tak kretyńskich ciuszkach.
To była by hańba. Dla mojej zacnej osoby, oczywiście.
Spojrzałem na Lucasa, chyba też o tym pomyślał, bo na jego ustach malował się delikatny wredny uśmieszek.
Spojrzał na mnie porozumiewawczo. I szepnął do mnie cichą uwagę, tak bym tylko ja usłyszał.
-To co Yuki? Też sprawimy sobie takie okularki, może też będziemy dostawać piątki?-
No cóż jakby to ująć…
Nie wytrzymałem. Poważny ton głosu mojego kumpla, mówiącego coś takiego zupełnie wyprowadził mnie z równowagi.
Jego chyba też.
Oboje zaburzyliśmy idealną cisze, jaka trwała w klasie i zaczęliśmy się chichrać jak idioci.
Jak się chyba  domyślacie, ściągnęliśmy tym na siebie gniew naszego, wszechmocnego Boga.
Ledwie stanął przy naszej ławce oboje skamienieliśmy.
Oho, teraz będzie ostro. Spojrzałem ukradkiem w oczy naszego nauczyciela. To chyba nie był najlepszy pomysł. Widziałem w nich straszliwą chęć mordu. No przysięgam wam. Jakbym patrzył na wygłodniałego wilka.
Straszne.
A najgorsze jest to, że stoi tak, i stoi i wcale się nie odzywa.
To jak czekać na wyrok. Nawet nie wiecie jak te milczenie przeraża.
Chyba jednak wolę, kiedy coś mówi.
-Panowie Satomi i Fellton widzę, że macie dzisiaj bardzo dobre humory- Jego głos był naprawdę zimny a jednocześnie, tak przytłaczający, że miałem ochotę schować się  do najgłębszej dziurki.
-Jestem ciekaw, co was tak bardzo rozbawiło? Ale może to nawet lepiej, bo wasze oceny z pewnością nie dają powodów do śmiechu-
Poczułem jak Lucas, nerwowo poprawia się na krześle.
Oj tak właśnie tego się obawialiśmy. Doskonale wiem, co czuje mój kumpel.
Tylko, że on ma nieco gorzej. Za każdą banie, ma szlaban na najbliższy tydzień. W moim przypadku i tak się nikt tym nie przejmuje.
Mizuki szybko odnalazł nasze kartki. Najpierw podał jedną Luce. Była cała pokreślona na czerwono, a na samej górze widniało wielkie 2 zakreślone w kółko.
Lu wziął kartkę od Mizukiego trzęsącymi się dłońmi. Miał szczęście, przynajmniej 2 to nie 1.
Uniknął bury w domu i szlabanu.
Ale najbardziej ciekaw jestem, jaki jest mój wynik tej nieszczęsnej kartkówki?
-Yukimura- Kiedy usłyszałem swoje imię odruchowo popatrzyłem na blondyna. Zamarłem, gdy tylko nasze oczy się spotkały. Chemik przez chwilę trzymał moją pracę intensywnie się w nią wpatrując.Byłem niemal pewien, że zaraz zjedzie mnie przy całej klasie.
Jednak zamiast tego podał mi niespiesznie prace.
Przez cały czas uważnie mi się przyglądał. Byłem tak zahipnotyzowany jego wzrokiem, że nawet nie spojrzałem naocenę.
Nie wyglądał na wściekłego. Raczej był smutny i nieco… rozczarowany?
Naprawdę w tym momencie poczułem się jakby winny, tylko czemu? Po raz pierwszy odczułem również, że naprawdę kogoś zawiodłem. To było takie dziwne uczucie, oczy same zaszkliły mi się łzami.
-Mam nadzieję, że to jedynie jednorazowy wypadek- Szepnął cicho tak, że jedynie ja i Luca byliśmy w stanie usłyszeć jego słowa.
Odszedł od naszej ławki w kierunku biurka.
Dopiero teraz spojrzałem na karteczkę. Oczywiście nie była zbytnio pokreślona, bo i nic na niej nie napisałem.
Przy każdym zadaniu był jedynie wielki wykrzyknik.
Tak jak się spodziewałem na samej górze w kółku była wielka 1. Obok niej dwa razy podkreślona liczba punktów, albo raczej ich brak, 0pkt. Chyba na pocieszenie, otrzymałem również bonus w postaci smutnej, płaczącej buźki, tuż pod oceną.
Na jej widok uśmiechnąłem się lekko. Ale wcale nie było mi wesoło. Naprawdę czułem się źle z myślą, że zrobiłem aż tak złe wrażenie na naszym chemiku.
Czemu tak bardzo się tym przejmowałem?
Nie mam pojęcia.
Na pewno wiem, że było mi po prostu przykro. W końcu każdy, nawet Lucas dostał coś pozytywnego.
Poczułem się jak taki klasowy kretyn, ostatnia ofiara losu. A dokładnie tego uczucia nienawidziłem najbardziej.
Nigdy nie chciałem współczucia, a mimo to sam wciąż prowokowałem ludzi, by mi je okazywali.
Sam już nie wiem, co o tym myśleć… jakoś dziwnie się czuje…jest mi po prostu smutno.
Czy właśnie to znaczy zawieść kogoś, na kim nam zależy?

CDN…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz