wtorek, 19 czerwca 2012

prolog


Dom.
Tak proste słowo, a dla wielu znaczy niemal wszystko. Każdy z nas ma swoja rodzinę, która kocha, której potrzebuje. Przywiązujemy się do siebie, przezywamy wspólne chwile radości i smutku.
Tym właśnie jest rodzina- miłością, dobrem, zrozumieniem.
Ale czy zawsze?
Jeśli tak faktycznie, jest to skąd biorą się patologiczne rodziny?
Rodzice bijący dzieci, pijący ojciec, matka krzycząca całymi dniami? Kłótnie, rozwody, śmierć.
Tak wiele różnic i sprzeczności można znaleźć zaledwie w jednym słowie.
Rodzina.
Każda ma swoje problemy tajemnice i sekrety skrzętnie skrywane przed światem. Rodzina Maars nie była inna.
Czy można ją nazwać szczęśliwa, dobrą?
Nie. Myślę, że nie.
Patologiczną, złą?
Nie, przecież chcieli dobra swoich dzieci.
Czasem po prostu życie jest zbyt okrutne i samo decyduje o przyszłości niszcząc brutalnie idealny spokój rodzinnego zacisza.
Śmierć matki.
Tragedia, która stawia dom na granicy rozpaczy. Wciąż rodzące się nowe pytania nie pozostawiają nikogo bez nieprzespanej nocy.
Ciężko pracujący ojciec niemogący podołać zadaniu wychowania syna. Co może począć? Ożenić się ponownie, to jedyne wyjście by móc zapomnieć o bólu i przeszłej tragedii. Czy wyjście za rozwódkę z dzieckiem to zły pomysł?
Nie, dla niego to było najlepsze rozwiązanie.
Gdyby nie to, pewnie zatraciłby się w rozpaczy, a na końcu wylądowali pod mostem nieprzytomny śmierdząc tanią wódką.
Poza tym miał syna. Ktoś musiał go wychować.
Ona też miała.
Chciał szczęścia dla swojej rodziny. Chciał dobrze. Ale kobiety są jak świetni psychologowie. Potrafią owinąć sobie mężczyznę wokół palca tak, by nawet tego nie zauważył. Matka, która miała znów połączyć tę rodzinę, skłóciła ją jeszcze bardzie.
Wszyscy powoli umierali w ciszy codziennych dni. Faworyzacja jednego dziecka, może doprowadzić do psychicznej tragedii drugiego.
Ale co z tego?
Jej pierworodny, jest tylko jeden. Czy warto wychowywać bękarta zrodzonego z innej?
Nie warto.
Bo on nigdy nie będzie jej całkowicie posłuszny, bo on się nie podda tak łatwo.
Jest dla niej zagrożeniem.
Historia jak z kina?
Może, a jednak ile w niej prawdy… zbyt wiele. Lepiej, żeby takie rodziny nie istniały.
Ale czy każda taka historia musi mieć tragiczny koniec?
Nie wolno zapomnieć o najważniejszym. Dzieci nie słuchają się rodziców jak panów. Idą własną drogą, nie patrząc na to czy im się to podoba.
Dwóch braci.
Ciekawe czy po latach milczenia będą mogli znaleźć wspólne słowa?
Może jest jeszcze nadzieje, dla tej rodziny.
Jak myślicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz